sobota, 10 listopada 2012

Rozdział piąty część 2 czyli "Mama?!"

Jest 3 nad ranem a ja nie śpię. Dlaczego? Bo ktoś chrapie jak traktor. A na dodatek jest mi zimno, bo ktoś zabrał mi prawie całą kołdrę i łaskoczę mnie swoimi nie wyżytymi kudłami! Tak, dokładnie. Jestem w jednym łóżku z Harrym Stylesem. W jego łóżku, w jego pokoju, koło niego. A jak się tu znalazłam? To może od początku...
*
Wyszliśmy z domu za rękę i od razu rzuciło się na nas stado dziennikarzy. Musiałam się słodko uśmiechać i udawać że jestem prze szczęśliwa. Szczerze, nawet nie przeszkadzało mi to że Harry trzyma mnie za rękę. A nawet muszę przyznać że mi się to podobało. Szkoda tylko że to wszystko udawanie...
-Uśmiechaj się!-rozkazał mi Loczek, szepcąc mi do ucha i szeroko się uśmiechając do zdjęć.
Przecież się uśmiecham...przynajmniej uśmiechałam. Sama nie wiem kiedy uśmiech mi zszedł z twarzy.
Podniosłam oba kąciki ust do góry i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie Stylesa z jakąś dziennikarką.
-A kto to jest?-zapytała dokładnie lustrując mnie jej przenikliwym wzrokiem. Starała się uśmiechać ale minę miała jak by chciała mnie zabić.
-To jest moja nowa dziewczyna, Andżelika.-przedstawił mnie chłopak i uśmiechnął się.
-Dziewczyna? A co na to fanki?
-Mam nadzieję, że ją zaakceptują.-odpowiedział Harry i mocniej ścisnął moją rękę.
Dziennikarka przez chwilę mierzyła nas wzrokiem aż nagle się wyprostowała jak struna i złośliwie uśmiechnęła.
-Nie wierzę.
-Jak nie? Patrz!-chłopak podniósł do góry nasze splecione dłonie.
-Za mało.-nie dawała za wygraną.-Pocałujcie się.
W odpowiedzi Loczek przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował. Jezu, jakie to super uczucie! Czekaj, czekaj. Jakie super?! Andżeliko, to twój wróg! Yyych! Nevermind.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na dziennikarkę, która nie była już tak szczęśliwa. Bez słowa ją wyminęliśmy i poszliśmy w swoim kierunku. Chodziliśmy jeszcze po parku i wróciliśmy do domu. Najśmieszniejsze jest to, że przez całą drogę ani razu się do siebie nie odezwaliśmy. Czasem podejrzliwie na siebie zerkaliśmy, szybko odwracając wzrok.
W domu powitały nas dogryzki chłopaków jak to my słodko razem wyglądamy. Małpy. I niby normalny wieczór został przerwany przez pewien dzwonek do drzwi. Niczego nie świadoma ja poszłam otworzyć. I co widzę? Dwie kobiety, które rzucają się na mnie krzycząc "Mów mi mamo!" i "Mów mi siostro!".
-Eeee Harry?-jęknęłam.
-Czego chcesz?-warknął.
-Synku, jak ty się zwracasz do swojej dziewczyny?-zbulwersowała się kobieta i zdecydowanym krokiem poszła do salonu. Szybko pobiegłam za nią i następny niespotykany widok. Styles z miną jakby zobaczył ducha.
-Mama?!-pisnął.
-A kto duch święty? Jak tylko zobaczyłam ten wywiad to razem z siostrą wsiadłyśmy w najszybszy pociąg do Londynu i oto jesteśmy. Znając ciebie to byś ją przedstawił za jakieś parę miesięcy, więc wolałam sama cię odwiedzić. Tak w ogóle to jestem Anne.-ostatnie słowa skierowała do mnie u jeszcze raz mocno mnie uścisnęła.- Wierzę, że będziesz idealną dziewczyną dla mojego małego synka.
-Dziękuje proszę pani.-powiedziałam nieśmiało.
-Już ci mówiłam, że masz mi mówić mamo.-odparła surowo.
-Tak więc mamo, czy mogę Harrego na chwilę?- i nie czekając na odpowiedź, pociągnęłam chłopaka do kuchni.
-Co to ma być?- zaczęłam z wyrzutem.
-Oj, nie możesz poudawać?-spytał z nadzieją.
-Nie! Czemu jej nie powiesz prawdy, tylko musimy odstawiać tą szopkę? Mów mi mamo?
-Nie powiem, bo zacznie mi prawić kazanie. A po za tym, właśnie spełniasz swoje marzenie.
-Po pierwsze i dobrze ci tak. Po drugie, jakie marzenie?
-Jak to jakie? Anne każe ci mówić ci do siebie mamo, więc możesz poczuć się chociaż przez chwilę jak byś była moją przyszłą żoną. CO SIĘ NIGDY NIE STANIE!-ostatnie słowa wykrzyknął za co dostał w głowę ode mnie.
-A co to? Pierwsza małżeńska kłótnia?-usłyszeliśmy głos z salonu.
-Nawet bym nie chciała.-syknęłam w jego kierunku i weszłam do salonu.
Po chwili dołączył do mnie Harry i udawaliśmy kochającą się parę. Chłopaki czasami już nie wyrabiali ze śmiechu pod czas naszej przesłodzonej miłości a Annie i Gemma wydawały się zachwycone takową sytuacją . Szkoda, że Loczek będzie musiał je rozczarować.
I nadszedł ostatni wątek mojej retrospekcji. A mianowicie, kto gdzie śpi? Że ja zajęłam jedyny pokój gościnny a że anne uznałam że nam ufa i nic nie zmajstrujemy (Jak ona w ogóle mogła pomyśleć, że my...razem...ych!), to one zajmą mój pokój a ja...no cóż...
*
I tak właśnie się tu znalazłam. Smutne, prawda? A jeszcze smutniejszy jest fakt, że dochodzi 4 nad ranem a ja zamiast spać- rozmyślam a ten kretyn, który jest wszystkiemu winny chrapie w najlepsze. Jutro, przepraszam dzisiaj, lepiej żeby mnie nikt nie wkurzał, bo będę gryźć.


***
Zanim powiem moje klasyczne, niewinne cześć, to chcę podziękować Klaudii, mojej BFF, która wstawiła poprzedni rozdział. Ja jej tylko powiedziałam co ma się zdarzyć a ona napisała i wstawiła :]
Cześć wszystkim. Tak, dokładnie. Ostatni rozdział nie był mój. Ale teraz to już w 100% procentach moje wypociny :D Tak więc moją nieobecność czas wyjaśnić.
Jestem directioner, nie wstydzę się tego, ba jestem z tego powodu dumna. Niestety w mojej szkole jest pełno ich hejterów. Na pewnej przerwie, pod salą gimnastyczną po lekcjach darli ich zdjęcia, wyzywali aż w końcu jeden chłopak krzyknął "Co za c*** ich słuchają?!". Ja jak już nie którzy zauważyli, jestem zdeterminowana i raczej nie przejmuję się opinią innych. Tak więc podeszłam tam do nich i krzyknęłam że ja ich słucham, że jestem directioner. No i się zaczęło. Zaczęli mnie wyzywać, śmiać się a ja wyszczekana z niewyparzoną gębą im odpyskowywałam. No i już myślałam że z nimi wygrałam ale oni się posunęli dalej. Przez następne parę dni wysyłali mi pogróżki (Nie wiem skąd mają mój numer), przyciskali do ściany na korytarzu i tam mnie wyzywali, śmiali. A co ja miałam zrobić? Ja jedna? Klaudia akurat była na 2 tygodniowej przerwie, bo zachorowałam a mi bez wsparcia pozostało tylko płakać po kontach. Tak, ja twarda, nie zniszczalna dziewczyna, nie przejmująca się opinią innych po prostu się załamałam. Aż w końcu Klaudia wyzdrowiała i mi pomogła. Jak regułkę mi wpajała słowa typu "Jesteś niezniszczalna" albo "Masz w dupie zdanie innych". I po po równym miesiącu załamania w końcu wracam do żywych. Zmieniłam numer, nastawienie i jeśli wcześniej myślałam że jestem twarda, to teraz jestem ze stali :D I mam na tych kolesi, że tak powiem wyjebane ^^
Mam nadzieję że mnie zrozumiecie i ktoś nadal tu jest :P
A często dostaje pytania czy zawiesiłam tamtego bloga, więc ogłaszam wszem i wobec że nie zawiesiłam. :] Chciałam żeby Klaudia napisała też tam rozdział ale powiedziałam że to moje dziecko i ma być w 100% moje więc nie, co może i dobrze :] Tak więc zabieram się do pisania rozdziału na drugim blogu ;]
Pozdrowionka tym razem już od Andżeliki :D xxx