piątek, 28 września 2012

Rozdział trzeci czyli "Ja też Cię kocham."

-Nie!-wydobyło się z mojego gardła i odskoczyłam na drugi koniec pokoju. Ten idiota-loczek nadal stał w tym samym miejscu w osłupieniu.
-To wy się znacie?-zapytał Liam.
-Można tak powiedzieć.-wysyczał zielonooki i zacisnął dłonie w pięść.
-O! To jeszcze lepiej będziecie udawać.-powiedział radosny Paul i klasnął w ręce.
-Co? Udawać? Ja nawet nie zamierzam oddychać tym samym powietrzem co on a co dopiero udawać!-krzyknęłam oburzona i już chciałam iść do wyjścia ale powstrzymał mnie mężczyzna.
-Czemu?-spytał Niall.
-Powiedzmy, że pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych.-powiedział dziwnie opanowany Harry i posłał mi wrogie spojrzenie czym mu się odwdzięczyłam.
-O nie, nie nie.-zaprzeczył szybko menager i pokręcił głową-Decyzja już zapadła moi drodzy. Udajecie tą parę czy Wam się to podoba czy nie!-dodał stanowczo głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Ale Paul...-jęknął.
-Nie Hazza. Wychodzę na godzinę. Jak wrócę mam tu ujrzeć obraz kochającej się pary.-i wyszedł.
-Ja nie zamierzam z NIM nic udawać a tym bardziej parę.-powiedziałam i znów chciałam iść do wyjścia ale powstrzymał mnie Zayn. Znowu.
-Nie słyszałaś Paul'a?
-Nie.-powiedziałam z przekąsem i ruszyłam w stronę drzwi ale dalsze ruchy uniemożliwił mi mulat obejmując mnie w pasie i w taki oto sposób niosąc mnie w kierunku loczka.
-Ale ja słyszałem i wyraźnie powiedział, że macie udawać parę.-odgryzł się i posłał mi chytry uśmieszek, gdy już byłam na ziemi.
-Nie zamierzam.-warknął Harry i wyszedł na balkon wkurzony.
-Widzisz?-spytałam Malik'a oskarżającym tonem i wskazałam ręką na postać bruneta na balkonie.
-Oj tam, oj tam. Idź do niego.-wzruszył ramionami a reszta mu przytaknęła.
-Chyba śnisz.-prychnęłam i założyłam rękę na rękę.
-To zrobimy inaczej.-powiedział i przerzucił mnie sobie przez ramię zanim zdążyłam zareagować. Po chwili znów mogłam stąpać po ziemi.
Ale chwila, chwila. To nie jest pokój. Rozejrzałam się dookoła po drodze napotykając szyderczy uśmiech Malik'a. Za mną stał loczek widocznie też nie ogarniający sytuacji.
-Sprawa jest prosta. Wy tu się godzicie czy co tam chcecie a my was wypuścimy jak już będzie między wami ok.-powiedział Zayn i wycofał się z balkonu. Zaraz tylko było słychać dźwięk zamka od drzwi i jego złowieszczy śmiech.
-MALIK! JA CIĘ KURWA ZBIJE!!!-wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam i zaczęłam jeszcze raz rozglądać się dookoła. Sama nie wiem po co...
-Ja też Cię kocham.-odpowiedział słodkim głosikiem i wysłał mi całusa w powietrzu na co wysłałam mu groźne spojrzenie.
Usiadłam wkurzona na zimnych płytkach i zaczęłam oglądać widok prze de mną. Loczek stał za mną i przeszywał mnie wzrokiem. Czułam to. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi więc skupiłam swój wzrok na krajobraz. Był przepiękny.
Po całej przestrzeni na wprost mnie rozciągała się wielka zielona łąka. Gdzie nie gdzie rosło pojedyńcze drzewo a w oddali płynął wąski strumyk. Kolorowe kwiaty rosły na całej długości i szerokości wolnego pola  a w tle można było usłyszeć radosną melodię śpiewaną przez ptaki. Zapach też był cudowny. Woń kwiatów pomieszana z...perfumami? Ale nie byle jakimi. Nie wiem dokładnie jaki to zapach w każdym bądź razie fantastyczny. I chyba należy do Harr'ego. Noonono jaki jest taki jest ale perfumy ma fajne.
-Możemy chociaż udawać, że się pogodziliśmy to przynajmniej wcześniej nas wypuszczą.-powiedziałam cicho przerywając ciszę, która była miedzy nami od dłuższego czasu.
-Pff, to sobie udawaj. Ja nie będę nic z tobą robił.-prychnął.
-Taaa? To jak zamierzasz z tond wyjść?- wstałam i stanęłam do niego twarzą w twarz.
O odpowiedzi tylko się skrzywił.
-Słuchaj, wcale mnie nie bawi udawanie dziewczyny jakieś rozpuszczonej gwiazdki ale co mam robić. Gdybym wiedziała, że to ty to nigdy bym się nie zgodziła. Więc mógł byś łaskawie współpracować.-zakończyłam swój monolog lekko zirytowana.
-Po pierwsze wcale nie jestem rozpuszczoną gwiazdką a po drugie trzeba było mnie nie potrącać.-warknął i zmierzył mnie wzrokiem z pogardą.
-Nie, wcale. Zawsze byłeś wrednym kretynem, który nie widzi nic oprócz czubka swojego nosa.- prychnęłam.-I to nie ja na ciebie wpadłam tylko ty na mnie.
Chwilę wpatrywał się we mnie zły a potem mocno chwycił mnie za rękę i zapukał w szybę. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Rób co Ci garze.-syknął.
-Po moim trupie.
Chwycił mnie za biodra i obrócił w swoją stronę, tak że znów staliśmy twarzą w twarz. Teraz tylko o mało nie stykaliśmy się nosami.
-Chcesz wyjść?-zapytał głosem przepełnionym jadem i spojrzał mi w oczy.
Oczy. Te jego zielone oczy. Wyrażały zupełnie co innego niż on okazywał. Ta piękna zieleń jak by chciała krzyczeć "Przepraszam". Zatonęłam w jego przeszywającym spojrzeniu, co chyba zauważył, bo uśmiechnął się złośliwie a jego wyraz twarzy mówił "Mogę mieć nawet Ciebie."
Szybko się ogarnęłam nie chcąc dawać mu tej cholernej satysfakcji i w tym samym momencie drzwi od balkonu się otworzyły a we framudze stanęła reszta One Direction z zaciekawionymi wyrazami twarzy.
-I co?-zapytali chórem na co cicho prychnęłam.
Oni tak zawsze?
-I nic. Tylko spójrzcie jaką idealną parę tworzymy.- powiedział dumnie Harry i pociągnął mnie za dłoń tak, że stykaliśmy się czubkami nosów o mnie przeszło przyjemne mrowienie po twarzy.
Niepewnie spojrzałam znów w jego oczy. I znów coś innego. Teraz w tym pięknych zielonych ślepkach była jak by czułość. Sam jego wyraz twarzy był do tego podobny.
Niepewnie zbliżył swoje usta do moich i lekko je musnął. W odpowiedzi wpiłam się zachłannie w jego wargi. Już po chwili trwaliśmy w czułym pocałunku a ja czułam się jak by jakaś niewidoczna siła unosiła mnie trzy metry nad ziemią ze szczęścia.


***
Kocham was! No po prostu kocham! Czytam wasze komentarze i latam ze szczęścia. Miśki wy moje, robimy miśka! Przez kompa :D
Dziękuje za wszystkie miłe słowa i w ogóle za to, że w tak krótkim czasie tyle osób się przekonało do tego bloga :3
xxx

niedziela, 23 września 2012

Rozdział drugi czyli "Aha..."

Dzwonić? Czy lepiej nie? No ale się już wkopałam i nie ma odwrotu...Chociaż nie. Odwrót zawsze jest. Tylko czy ja tego chcę? To zawsze jakaś nowa przygoda w życiu. ... Dzwonić!
Wzięłam w końcu ten zasrany telefon do ręki i wystukałam ten zasrany ciąg cyfr. Wcisnęłam tą zasraną zieloną słuchawkę i czekałam aż ten zasrany Paul odbierze, żeby poznać mnie z tym zasranym boysbandem. Ych! W co ja się wkopałam?
Pierwszy sygnał, drugi...
Oby się rozmyślił, oby się rozmyślił!
-Halo?
Niech to!
-Em, Dzień dobry.-no i co mam mówić? Nie dobrze, panikuję.
-Kto dzwoni?
-To ja Angela.
-Kto?-sam mi dajesz swój numer a teraz mnie nie kojarzysz? Serio Paul? Serio?
-Jesteś Paul czy kosmitą, który Ci wziął telefon?-zapytałam z sarkazmem.
-Z tego co mówisz, to kosmitą choć mówią do mnie Niall.-odparł radosny i chyba trochę rozbawiony tą sytuacją.
-Aha...-Serio? Tylko aha mi się udało wypowiedzieć?
Trwaliśmy tak w ciszy chyba przez parę minut, bo albo on jest taki tępy i nie zaczaił mojego przekazu albo...dobra, jest tylko jedna wersja.
-KURWA, TO POŁĄCZENIE IDZIE NA MÓJ KOSZT WIĘC DAJ MI PAUL'A!!!-no i nie wytrzymałam...
I znów cisza. Liczę to 3 i jeśli się nie odezwie- rozłączam się.
1...2...
-To może dam Ci Paul'a?- zapytał wesolutki na co zrobiłam jednego wielkiego facepalm'a i stuknęłam się z otwartej dłoni w czoło.
-Bardzo chętnie.-wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
I znów chwila ciszy. No może nie do końca, bo mogłam usłyszeć jakieś stłumione krzyki typu "Z kim romansujesz?".
-Angela? Przepraszam za Niall'a. Dobry chłopak ale trochę nie ogarnięty.- zaczął się tłumaczyć mężczyzna, który w końcu dostał w swoje posiadanie swój telefon.
-Mam nadzieję, że to nie z nim będą musiała udawać tą parę, bo wątpię żeby moja psychika to wytrzymała.
-Nie, spokojnie. To spotkajmy się za 15 minut w Starbucks'ie. Tam powiem Ci szczegóły i poznasz chłopaków. Myślę, że ich polubisz.
-Spoko.-rzuciłam jeszcze beznamiętnie i się rozłączyłam.
Czyli mam 15 minut. To znaczy, jeśli teraz wyjdę, to będę w sam raz. Dzięki Paul.

Tak jak mówiłam. Po 15 minutach byłam już na miejscu. Zajęłam jakiś pierwszy lepszy stolik i czekałam, bo faceta jeszcze nie było.
No ale na jego szczęście po nie całych dwóch minutach był już przy moim stoliku i sączył kawę.
-To sprawa jest prosta. Jesteś przez tydzień dziewczyną sławnego piosenkarza. Udajecie w miejscach publiczny, po za tym terenem mnie już to nie obchodzi co robicie, ważne żeby dzieci z tego nie było.-Na te słowa zmroziłam go wzrokiem. Oj Paul, Paul. Już pierwszego dnia mi podpadłeś.- Chłopcy nazywają się Lou,Zayn,Niall,Liam i Harry. Jesteś dziewczyną Harr'ego Styles'a. Wszelkie pytania jak się poznaliście, niech Hazza odpowiada. Aha, i udawanie, to nie tylko trzymanie się za rączkę a też pocałunki i inne. Najlepiej jak na ten okres się wprowadzisz do chłopaków. Będzie, to jeszcze wiarygodniej wyglądało. Jak by co to oni o wszystkim wiedzą. To tyle. Jakieś pytania?
Podniosłam rękę do góry jak w szkole.
-Tak?
-Nie bolą Cię usta jak tak szybko mówisz?-spytałam udając zaciekawienie.
-Czyli nie ma pytań. Więc
-Zdania nie zaczyna się od więc! Ha!- mu weszłam w słowo. To może trochę nie miłe ale nikt tu nie powiedział, że mam być miła.
-Oj, coś czuję, że to będzie trudna spół praca...-mruknął pod nosem i wyprowadził pod rękę z kawiarni.
Szliśmy nie znaną mi drugą. Nigdy nie byłam w tej okolicy Londynu.
Ciekawe czy on chociaż przystojny?- To pytanie ciągle mi chodziło po głowię. Zaraz się przekonamy!
Po może jakiś 10 minutach marszu w końcu stanęliśmy przed ogromnym budynkiem . Pff, budynkiem? Bitch please! To willa! No ale czego mogłam się spodziewać po sławnym zespole.
Weszliśmy do domu. Cisza. Spojrzałam pytająco na menagera, ale ten tylko wzruszył ramionami. Spoookooo! Idziemy dalej. Salon. No i wszystko jasne. Pięć głów, rządkiem koło siebie siedzących, oglądało nic innego jak Teletubisie. Okeeeeeeej?
-Czy ty na pewno nie pomyliłeś adresów?-szepnęłam cicho w stronę mężczyzny, który tak jak ja stał jak słup soli.
-Eeee, nie?-szepnął.-Chłopaki!-tym razem krzyknął.
4 osoby jak na baczność poderwały się z kanapy i obleciały mnie dookoła i po chwili zamknęli mnie w ścisłym uścisku.
-Witaj w rodzinie!-krzyknęli równocześnie na co posłałam im krzywy uśmiech.
-Jestem Liam, ten piękniś co już się do Ciebie przystawia a dobrze wie że jesteś "dziewczyną" Hazzy, to Zayn. Ten paskowaty głupek z marchewką w ręku to Lou. A ten głodny tępak z którym gadałaś to Niall. A tam na kanapie siedzi Harry.- przedstawił wszystkich chyba najbardziej ogarnięty z nich wszystkich chłopak. Liam? Dobrze mówię? Jak nie to będę improwizować...
-A temu co?-spytał Paul i ręką pokazał na chłopaka na kanapie.
-Chcę mieć niespodziankę.- powiedział Lou i zaraz dodał.-Spoko Hazza! Laska jak ich mało!-za tą uwagę dostał w ramie.
-Auuuł!-pisnął i zaczął masować obolałe miejsce. No cóż. Możliwe, że włożyłam w to trochę za dużo siły...
-Dobra Hazza! Odwracaj się!-zarządził Liam a lokowaty chłopak wstał.
Miałam wrażenie, że gdzieś go już spotkałam. No i z wielki wyszczerzem na twarzy obrócił się w moją stronę ale zaraz po zobaczeniu mnie, uśmiech mu znikł i zamarł.
Zresztą jak ja.


***
To jest już rozdział numer 2! Jaracie się tym tak samo jak ja? :D
Jak wam się podoba LWWY? Wiem, że prawie na wszystkich blogach się pytają ale ja nie pytałam =3
Jak myślicie? Jaka będzie ich reakcja?
Dodawać mi się tu do obserwatorów i komentować lenie!!! :D


piątek, 21 września 2012

Rozdział pierwszy czyli "Zadufany w sobie dupek -.- "

Wstałam. Poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam to. Zjadłam śniadanie. Wyszłam z domu.- W skrócie, codzienność.
Tak wygląda każdy mój poranek od 2 miesięcy. Czemu od 2 miesięcy? Bo od 2 miesięcy jestem tu. Londyn. Miasto pełne zapatrzonych w siebie kretynów nie przejmujących się żadną obcą osobą niż oni sami. Na dodatek ta pogoda. Koszmar! Przez te dwa miesiące słońce wyszło może przez 5 dni? I jak by nie patrzeć jest już koniec kwietnia.
Idę, idę i jeszcze raz idę. Gdzie? Nie wiem. Nie mam żadnego celu ani nic.
Wszystko zostało tam. W Polsce. Przyjaciele, rodzina, marzenia...
Tutaj mam tylko matkę i ojca. Ba i to nawet nie. Od wczesnego rana do późnej nocy pracują. Pewnie jak bym zniknęła, to by się nie skapnęli...
Idę, idę, idę, id..AŁŁ!!! Jednak nie idę -.-
Leżę na ziemi i próbuję rozmasować obolałą kostkę. Jakiś dupek mnie potrącił.
-Jak łazisz debilko?!- drze się na mnie ten DUPEK ochrypniętym głosem.
-Jak ja łażę?! To ty jesteś ślepy debilu!-wydarłam się na niego i podniosłam z chodnika.
No świetnie! Ubrudziłam sobie spodnie! -.-
-Czy ty wiesz kim ja jestem?!
Podniosłam głowę i przyjrzałam się temu idiocie. Wysoki, dobrze zbudowany brunet z burzą kręconych włosów na głowie i pięknych,zie..STOP! Jakich pięknych?! Zielonych oczach. Szczerze, to całkiem nie zły...STOP! Co ja gadam?!
-Idiotą z pudlem na tym pustym łbie?-spytałam ironicznie i głupkowato się uśmiechnęłam zakładając rękę na rękę.
Uhuhuhuh! Chyba go wkurzyłam, bo się zrobił cały czerwony na twarzy i zacisnął dłonie w pięści.
-Ych! Spadaj!-warknął i szybkim krokiem odszedł potrącając mnie przy tym ramieniem.
-Zadufany w sobie dupek.- mruknęłam i usiadłam na pierwszej lepszej ławce.
"Czy ty wiesz kim ja jestem?!" No właśnie. Kim? Jak bym go gdzieś już widziała... Nie! Nie warto zajmować sobie głowy takimi kretynami!!!
-Przepraszam?
Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna po 40, który się na de mną pochyla i widocznie czegoś chce.
-Tak?- spytałam i wyczekująco spojrzałam na faceta.
-Obserwuję Cię od pewnego czasu i myślę, że byś się nadała.-powiedział chyba dumny ze swojego odkrycia.
-Nadała? Na co? Czy ja wyglądam jak szczur doświadczalny?- mam nadzieję, że wyczuł ironię w moim głosie i sobie pójdzie.
-Spokojnie. Jestem Paul.
-Mama zakazała mi rozmawiać z nieznajomymi.-powiedziałam najsłodszym głosem na jaki było mnie stać i prze ale to prze słodziutko się uśmiechnęłam.
-Ych, dobra to może inaczej. Jestem menagerem dość sławnego boysband. Tak się składa, że jeden z członków zespołu potrzebuję dziewczyny. Czysta komercja. I tak się składa, że byłabyś idealna. Jesteś piękna i w ogóle...-oj przestań. Rumienie się...
-Nie dzięki!-krzyknęłam i wstałam z ławki, żeby za chwilę dumnym krokiem iść przed siebie.
-Ale czemu?
Gwałtownie stanęłam i obróciłam się na pięcie.
-Bo nie bawi mnie udawanie jakieś laseczki jakieś gwiazdki.-odparłam spokojnie.
-To nie jest jakaś gwiazdka! Cała piątka, to są normalni chłopcy! Po za tym nie za darmo...
Podniosłam jedną brew do góry.
-Ile?
-5 tysięcy funtów. I masz udawać jego dziewczynę przez tydzień.
Tydzień. Chyba wytrzymam? I może wcale nie będzie taki zły?
-No nie wiem...-Tak? Nie?
-Proszę...-szepnął błagalnie.
-Dobra. Tylko jedno pytanie. Czemu ja?-spytałam.
-To proste. Jak już mówiłem, jesteś piękna. I na dodatek z charakterem. Przynajmniej nie dasz mu sie omamić.- wytłumaczył jak by to była najprostsza rzecz na świecie.-Aha, tu masz mój numer-dał mi małą karteczkę z ciągiem cyfr.- Zadzwoń wieczorem, a powiem Ci gdzie i kiedy.
Chwilę się patrzyłam na ten numer a jak chciałam jeszcze coś powiedzieć, to go już nie było.
-Świetnie. Menager- zjawa.-mruknęłam pod nosem i poszłam do domu.


***
I jest jedynka! Jak się podoba?

czwartek, 20 września 2012

Prolog

Czemu życie jest takie...dziwne? Nie, to chyba złe określenie. Skomplikowane? Po części tak, ale nie o to słowo mi chodziło. Nieprzewidywalne? Tak! Nieprzewidywalne!
Popełniłam w życiu już tyle błędów że równie dobrze mogliby z tego zrobić nową dyscyplinę sportową.
Jedna osoba a tyle potrafi zmienić.
Jedna osoba a świat staję się lepszy.
Jedna osoba a mnóstwo bólu w sercu.
Życie jest nieprzewidywalne.
No bo jak inaczej można określić przypadek, kiedy twoim obiektem westchnień jest twój wróg?


***
To taki króciutki prolog :] Nie umiem ich pisać...
Rozdział pierwszy jutro :3


Bohaterowie :]

Cześć Wam! Jestem Angela. Tak, wiem- anioł. Przynajmniej taki był cel rodziców ale no cóż...nie wyszło. Mam 17 lat i pochodzę z Polski.
Przeprowadziłam się tu z rodzicami, ponieważ...szczerze to sama nie wiem...w każdym bądź razie mieszkam w Londynie od 2 miesięcy. Nie będę pisać jaki mam charakter, bo sami najlepiej go ocenicie  :]








                    I oczywiście One Direction!  
                                                                                                           
 ***
Główna postać będzie jedna :] Jako że wygrała 2 [tak jak chciałam :D] to tą historię będę opisywać :]