-To wy się znacie?-zapytał Liam.
-Można tak powiedzieć.-wysyczał zielonooki i zacisnął dłonie w pięść.
-O! To jeszcze lepiej będziecie udawać.-powiedział radosny Paul i klasnął w ręce.
-Co? Udawać? Ja nawet nie zamierzam oddychać tym samym powietrzem co on a co dopiero udawać!-krzyknęłam oburzona i już chciałam iść do wyjścia ale powstrzymał mnie mężczyzna.
-Czemu?-spytał Niall.
-Powiedzmy, że pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych.-powiedział dziwnie opanowany Harry i posłał mi wrogie spojrzenie czym mu się odwdzięczyłam.
-O nie, nie nie.-zaprzeczył szybko menager i pokręcił głową-Decyzja już zapadła moi drodzy. Udajecie tą parę czy Wam się to podoba czy nie!-dodał stanowczo głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Ale Paul...-jęknął.
-Nie Hazza. Wychodzę na godzinę. Jak wrócę mam tu ujrzeć obraz kochającej się pary.-i wyszedł.
-Ja nie zamierzam z NIM nic udawać a tym bardziej parę.-powiedziałam i znów chciałam iść do wyjścia ale powstrzymał mnie Zayn. Znowu.
-Nie słyszałaś Paul'a?
-Nie.-powiedziałam z przekąsem i ruszyłam w stronę drzwi ale dalsze ruchy uniemożliwił mi mulat obejmując mnie w pasie i w taki oto sposób niosąc mnie w kierunku loczka.
-Ale ja słyszałem i wyraźnie powiedział, że macie udawać parę.-odgryzł się i posłał mi chytry uśmieszek, gdy już byłam na ziemi.
-Nie zamierzam.-warknął Harry i wyszedł na balkon wkurzony.
-Widzisz?-spytałam Malik'a oskarżającym tonem i wskazałam ręką na postać bruneta na balkonie.
-Oj tam, oj tam. Idź do niego.-wzruszył ramionami a reszta mu przytaknęła.
-Chyba śnisz.-prychnęłam i założyłam rękę na rękę.
-To zrobimy inaczej.-powiedział i przerzucił mnie sobie przez ramię zanim zdążyłam zareagować. Po chwili znów mogłam stąpać po ziemi.
Ale chwila, chwila. To nie jest pokój. Rozejrzałam się dookoła po drodze napotykając szyderczy uśmiech Malik'a. Za mną stał loczek widocznie też nie ogarniający sytuacji.
-Sprawa jest prosta. Wy tu się godzicie czy co tam chcecie a my was wypuścimy jak już będzie między wami ok.-powiedział Zayn i wycofał się z balkonu. Zaraz tylko było słychać dźwięk zamka od drzwi i jego złowieszczy śmiech.
-MALIK! JA CIĘ KURWA ZBIJE!!!-wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam i zaczęłam jeszcze raz rozglądać się dookoła. Sama nie wiem po co...
-Ja też Cię kocham.-odpowiedział słodkim głosikiem i wysłał mi całusa w powietrzu na co wysłałam mu groźne spojrzenie.
Usiadłam wkurzona na zimnych płytkach i zaczęłam oglądać widok prze de mną. Loczek stał za mną i przeszywał mnie wzrokiem. Czułam to. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi więc skupiłam swój wzrok na krajobraz. Był przepiękny.
Po całej przestrzeni na wprost mnie rozciągała się wielka zielona łąka. Gdzie nie gdzie rosło pojedyńcze drzewo a w oddali płynął wąski strumyk. Kolorowe kwiaty rosły na całej długości i szerokości wolnego pola a w tle można było usłyszeć radosną melodię śpiewaną przez ptaki. Zapach też był cudowny. Woń kwiatów pomieszana z...perfumami? Ale nie byle jakimi. Nie wiem dokładnie jaki to zapach w każdym bądź razie fantastyczny. I chyba należy do Harr'ego. Noonono jaki jest taki jest ale perfumy ma fajne.
-Możemy chociaż udawać, że się pogodziliśmy to przynajmniej wcześniej nas wypuszczą.-powiedziałam cicho przerywając ciszę, która była miedzy nami od dłuższego czasu.
-Pff, to sobie udawaj. Ja nie będę nic z tobą robił.-prychnął.
-Taaa? To jak zamierzasz z tond wyjść?- wstałam i stanęłam do niego twarzą w twarz.
O odpowiedzi tylko się skrzywił.
-Słuchaj, wcale mnie nie bawi udawanie dziewczyny jakieś rozpuszczonej gwiazdki ale co mam robić. Gdybym wiedziała, że to ty to nigdy bym się nie zgodziła. Więc mógł byś łaskawie współpracować.-zakończyłam swój monolog lekko zirytowana.
-Po pierwsze wcale nie jestem rozpuszczoną gwiazdką a po drugie trzeba było mnie nie potrącać.-warknął i zmierzył mnie wzrokiem z pogardą.
-Nie, wcale. Zawsze byłeś wrednym kretynem, który nie widzi nic oprócz czubka swojego nosa.- prychnęłam.-I to nie ja na ciebie wpadłam tylko ty na mnie.
Chwilę wpatrywał się we mnie zły a potem mocno chwycił mnie za rękę i zapukał w szybę. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Rób co Ci garze.-syknął.
-Po moim trupie.
Chwycił mnie za biodra i obrócił w swoją stronę, tak że znów staliśmy twarzą w twarz. Teraz tylko o mało nie stykaliśmy się nosami.
-Chcesz wyjść?-zapytał głosem przepełnionym jadem i spojrzał mi w oczy.
Oczy. Te jego zielone oczy. Wyrażały zupełnie co innego niż on okazywał. Ta piękna zieleń jak by chciała krzyczeć "Przepraszam". Zatonęłam w jego przeszywającym spojrzeniu, co chyba zauważył, bo uśmiechnął się złośliwie a jego wyraz twarzy mówił "Mogę mieć nawet Ciebie."
Szybko się ogarnęłam nie chcąc dawać mu tej cholernej satysfakcji i w tym samym momencie drzwi od balkonu się otworzyły a we framudze stanęła reszta One Direction z zaciekawionymi wyrazami twarzy.
-I co?-zapytali chórem na co cicho prychnęłam.
Oni tak zawsze?
-I nic. Tylko spójrzcie jaką idealną parę tworzymy.- powiedział dumnie Harry i pociągnął mnie za dłoń tak, że stykaliśmy się czubkami nosów o mnie przeszło przyjemne mrowienie po twarzy.
Niepewnie spojrzałam znów w jego oczy. I znów coś innego. Teraz w tym pięknych zielonych ślepkach była jak by czułość. Sam jego wyraz twarzy był do tego podobny.
Niepewnie zbliżył swoje usta do moich i lekko je musnął. W odpowiedzi wpiłam się zachłannie w jego wargi. Już po chwili trwaliśmy w czułym pocałunku a ja czułam się jak by jakaś niewidoczna siła unosiła mnie trzy metry nad ziemią ze szczęścia.
***
Kocham was! No po prostu kocham! Czytam wasze komentarze i latam ze szczęścia. Miśki wy moje, robimy miśka! Przez kompa :D
Dziękuje za wszystkie miłe słowa i w ogóle za to, że w tak krótkim czasie tyle osób się przekonało do tego bloga :3
xxx